sobota, 5 października 2013


#Rozdział 4

-przeczytaj wiadomość pod rozdziałem !-

Niall wyjął telefon i chciał dzwonić po swoich przyjaciół, ale czy to nie dzieje sie zbyt szybko? Dopiero sie pogodziliśmy i już mamy spędzać czas razem. Nie chodzi o to, że mi się to nie podoba, ja po prostu pierwszy raz, od kad pamietam, jestem ... szczesliwa, jesli moge to tak nazwac, czuje sie dobrze i pragne, zeby ta chwila nigdy sie nie skonczyla. Tylko, ze to nie sen, zanim sie obejrze ogarnie mnie rzeczywistosc.
-Niall, przepraszam, ale zapomniałam, że jestem umowiona, przykro mi- powiedzialam i spuscilam glowe w dol, nie umiem spojrzec mu w oczy, oklamalam go, pierwszy raz. Tak, czuje sie okropnie, ale.. musiałam ?
-Um. Tak, rozumiem- powiedzial i moglam zauwazyc, ze sie usmiecha- Dokonczymy to innym razem- powiedział i ruszyliśmy w strone przed pokoju. Blondyn zalozyl kortke i odwrocil sie w moja strone.
-Do zobaczenia-powiedzial i po chwili zostałam sama
Czulam ta samotnosc, ktorej nienawidzilam, ale mimo wszystko sama sie o nia prosilam.
Ruszyłam w stronę salonu i usiadłam na kanapie.
Boże, co ja robie ze swoim zyciem?
Wlasnie odzyskalam 'przyjaciela'... No własnie, przyjaciela. Czy to znaczy, ze juz go nie kocham ?
Jeśli naprawdę kogoś kochasz, to nie zrezygnujesz z niego nigdy.  Choćby nie wiem co zrobił, gdzie był i z kim był. Zawsze wracasz, nieważne jakby Cię zranił. Czekasz i zastanawiasz się co teraz robi, gapisz się całymi dniami na telefon, oczekując że zadzwoni. Jeśli kogoś kochasz to o niego walczysz. Bezwarunkowo. O niego, o jego szczęście, o to żeby cieszył się każdym dniem, każdą chwilą. I nie poddajesz się - wiesz, że nie możesz się poddać, bo TA osoba jest wszystkim co masz na tym świecie, co Cię tu trzyma. Jest czymś więcej niż tlen, jest sensem każdego Twojego dnia, każdych Twoich wzlotów i upadków. A gdy upadasz, podnosisz się tylko i wyłącznie dla niej. Tak, to właśnie jest miłość. To właśnie włączy mnie i Nialla. Miłość? Nie wiem, wiem jedynie, że znaczy dla mnie wiele, znaczy wszystko.
Moze dlatego, ze zawsze byl kims wiecej ? Nie wiem, ale chce byc z nim, bez wzgledu na wszystko.
Nie wierze, co sie ze mna dzieje? Na co ja mu pozwalam. Nie powinnam tego tak dluzej ciagnac, nie trudno sobie wyobrazic, jak to sie pozniej skonczy. Mimo wszystko mam ochote wejsc w to bagno, tak, badno. Moglabym to nazwac inaczej?. Chyba nie..
Wstalam i ruszylam w strone pokoju, polozylam sie na lozku i zamknelam oczy, jedyne co chcialam, to zasnac, co nie bylo trudne.

*Pov Nialla*

Usiadlem w samochodzie i wlozylem kluczyki do stacyjki.
Nic sie nie zmienila, wciaz jest taka piekna... Nie moge uwierzyc, ze tak po prostu ja zostawilem. Muzyka jest dla mnie warzna, bardzo, ale czy na tyle, zeby stracic najcenniejsza osobe, jaka sie ma ? Nie sadze, a ja zaprzepeascilam jakiekolwiek szanse na nia, na nas. Byla i zawsze bedzie kis wiecej, nikt mnie nie zna tak dobrze jak ona.
Nigdy sobie nie wybacze, ze zostawilem ja w tych najtrudniejszych chwilach. Nie odzywalem sie, moze dlatego, ze sie balem jej reakcji. Na poczatku sietnie sie bawilem, imprezy, slawa... czego chciec wiecej? Ale w pewnym momecie zrozumialrm, ze czegos mi brakuje. Jakas czesc mnie zaczela tesknic. Wtedy zrozunialem, ze to wlasnie ona jest najwazniejsza. Wiec dlaczego nie zadzwonilem ? Moze sie balem, jej reakcji, balem sie uslyszec, ze nie chce mnie znac, ze juz mnie nie potrzebuje, ze mi nie wybaczy albo co gorsze, ze jest szczesliwa z kims innym.
Ciesze sie, ze mi wybaczyla, moze bedziemy mogli zapomniec o przeszlosci?
Nagle poczułem wibrację w kieszeni, wyjąłem telefon i ncisnąłem zieloną suchawkę.
-Halo?-usłyszałem bardzo znajomy głos.
-Cześć Zayn, co jest?-zapytałem.
-Niall, gdzie Ty jesteś? Nie ma Cię od 2godzin- powiedział z wyrzutem, co mnie rozbawiło, czasami zachowywał się jak moj ojciec.
-Byłem u Emmy, właśnie wracam-powiedziałem. Mulat jako jedyny wiedział o tym co nas łączyło.
-I co, wybaczyła Ci ?- zapytał 
-W pewnym sensie- opowiedziałem krótko. 
-Co znaczy w pewnym sensie?- zapytał, nie ukrywając zdziwienia.
-Dowiesz się później, zaraz będę powiedziałem.
-Pośpiesz się, czeka na Ciebie niespodzianka- powiedział i się rozłączył.

Co ma na myśli ?
Bez dłuższych namysłów ruszyłem w stronę hotelu, w którym 'mieszkaliśmy'. Postanowiliśmy, że nie będziemy zwalać się na głowę mojej rodzinie.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~


-Przepraszam, że tak długo nic nie dodawałam, ale miałam dużo problemów i mało czasu na pisanie ;/
Rozdziały będę dodawać, jak dacie przynajmniej 3 komentarze. Przepraszam, ale  muszę mieć jakąś pewność, że to czytacie ;/

-Rozdział był dodawany z telefonu, więc nie był sprawdzany !

-Jak myślicie, o co chodziło Zaynowi ? ^^ 

-Wszystkich którzy czytają, a nie komentują zapraszam na twittera, mogę was powiadamiać <3
@Nialleer7

wtorek, 24 września 2013

                                                         #Rozdział 3


    Szybko zbiegłam na dol i nie mialam zielonego pojecia jak sie zachowac... Najpierw usiadlam na schodach, pozniej wlaczylam telewizor i usiadlam na kanapie, trzymalam pilot, a moje rece zaczely sie trzesc, tak mocno, ze wypuscilam pilot.
-Boze, Emma Ty idiotko!- krzyknelam sama do siebie i wylaczylam telewizor. Ruszylam w strone kuchni i jak zawsze usiadlam na blacie, sposcilam glowe w dol i zaczelam glosno oddychac. Analizowalam wszystko, co moge mu powiedziec, przeciez tyle razy wyobrazalam sobie nasze spotkanie... a teraz? Pustka, nie wiem co moge powiedziec i co, a czego nie powinnam.
Uslyszalam pukanie do drzwi, od razu podskoczylam i przelknelam glosno sline... -Bedzie dobrze- szepnelam sama do siebie i poszlam otworzyc drzwi. Odkluczylam je powoli, poczekalam sekunde i je otworzylam. Tak jak sie spodziewalam, ujrzalam w nich znajomego blondyna, jesli w ogole moge powiedziec "znajomego",nie wygladal tak jak wczesniej, kiedys nie przejmowal sie, czy koszula pasuje do spodni, a spodnie do butow, nie liczylo sie jak wyglada. A teraz, wlosy idealnie ulozone, bylo widac, ze spedzil troche czasu, zeby wygladaly tak doskonale. Mial na sobie czarną lurtke, szary T-shirt, luzne spodnie i biale buty. Tak, wszystko wygladalo idealnie.
-Czesc-powiedział po chwili, a na jego twarzy pojawił się usmiech.
-Tak, cześć-powiedzialam i uchylilam drzwi, zeby mogl wejsc, od razu to zrobil, rozejrzal sie i odwiesil kurtke, po czym spojrzal na mnie, a ja pokazalam gestem, zeby szedl za mna.
Usiedlismy w salonie, a chlopak rozgladal sie, jakby byl tu pierwszy raz.
-Duzo sie tu zmienilo-powiedzial po chwili i spojrzal na mnie.
-Tak, po smierci mamy postanowilam troche tu zmienic-odpowiedzialam, nawet na niego nie patrzac.
-Przykro mi-powiedział po chwili.
-Tak mi tez, zostalam z tym wszystkim kompletnie sama.-odpowiedzialam i ruszylam w kierunku kuchni, uslyszalam jak chlopak rowniez wstaje. Kiedy bylam juz w pomieszczeniu usiadlam na blacie, spojrzalam i zobaczylam jak Niall opiera sie i sciane i wciaz na mnie spoglada.
-To nieprawda, nie zostas sama, zawsze mozesz na mnie liczyc-powiedzial i spojrzal w bok.
-Boze Niall, czy Ty siebie slyszysz?!- krzyknelam oburzona, a on od razu na mnie spojrzal, widzialam zaskoczenie na jego twarzy, sama sie zdziwilam, ze podnioslam ton. Teraz, albo nigdy- Wyjechales na 3lata, zostawiles mnie od tak, obiecales, ze bedziesz o mnie pamietac, ale nawet sie nie odezwales, przez ten caly czas... wiesz jak sie czułam?- zapytalam, ale on sie nawet nie odezwal- no wlasnie, skad mialbys to wiedziec? Zostawiles mnie wtedy, gdy najbardziej Cie potrzebowlam!- wciaz krzyczalam, a po moim policzku splynela lza. Po chwili blondyn spojrzal na mnie.
- Nie ma dnia, w ktorym bym nie zalowal, ze odszedlem, nie ma dnia, w ktorym bym o Tobie nie myslal, nie ma dnia, w ktorym nie chcialbym uslyszec Twojego glosu, nie ma dnia, w ktorym bym Cie nie pragnal, nie chcial dotknac, przytulic i szeptac przepraszam.-powiedział i zblizyl sie do mnie tak, ze nasze twarze byly milimetry od siebie. Rece polozyl po obu stronach blatu, tak, ze sie nade mna nachylal. -przepraszam-szepnal i wytarl lze cieknaca po moim policzku.
Mialam ochote wtulic sie w jego tors, poczuc sie jak kiedys, ale... to, nie jest kiedys, juz nigdy tak nie bedzie, czy to dobrze? Nie wiem, chcialabym cofnac czas  i za wszelka cene nie pozwolic, zeby wyjechal. Ja tylko chce wlasnego szczescia, czy to zle? Nie wiem.
-Po co to robisz, dlaczego mnie przepraszasz?-zapytalam, bylo widac, ze kolejny raz go zaskoczylam.
-Bo zaluje Emm, chce, zeby bylo jak kiedys-powiedział. Tak, tez tego chcialam, ale to nie znaczy, ze tak moze byc..
-Niall, nigdy nie bedzie jak kiedys, zrozum. Wszystko sie zmienilo, my sie zmienilismy-powiedziałam.
-Obiecaj mi, ze sprobujemy, prosze-mowil ciagle patrzac mi w oczy, widzialam w nich bol...
-Nie moge. Chcialabym, ale nie moge-powiedzialam, dziwie sie, ze nie wpadlam w panike. Tak bardzo pragnelam byc z nim, byc blisko, ale... tak, kolejne 'ale', ktore tkwi w mojej glowie. Wiem, ze mnie zostawi...
-Dlaczego?-jego oczy byly przepelnione coraz wiekszym bolem, a ja pekalam.
-Niall, tak bardzo za Toba tesknilam, tak bardzo chcialam byc blisko Ciebie, a teraz, kiedy moze tak byc, to widze, ze nie moge, nawet nie zdajesz sobie sprawy, jak bardzo tesknilam przez te trzy lata, nawet nie wiesz ile nocy przeplakalam. Ty jestes gwiazda, a ja nikim, znowu zostane sama, a tego nie chce, nie zniose tego drugi raz-powiedzialam i poczulam jak kolejne lzy splywaja po moich piczkach.
- Rozumiem, nie wiem czego oczekiwalem, ze wroce po takim czasie, a Ty wpadniesz mi w ramiona i o wszystkim zapomnisz-mowil z ironią w glosie-A wiec panno Emmo Gold, czy chcialaby pani zostac moja przyjaciolka-zapytal i oboje wybuchlismy smiechem.
Tak, to ten Niall za ktorym tesknilam, to ta sama osoba, ktora.znalam przez ten caly czas, a nie piosenkarz, gwiazda najlepszego boysbandu na swiecie, ktora mysli, ze wszystko jej wolno. Najgorsze jest to, ze ich muzyka naprawde do mnie dociera, dzieki nim.. czuje sie inna.
-Zglodnialem-powiedzial po chwili, caly Niall, wiecznie glodny.
-To masz problem, bo mam zapewne pusta lodowke-powiedzialam, a chlopak spowaznial.
-Umrzemy z glodu!-krzykna, a ja nie moglam powtrzymac sie od smiechu-Mam pomysl, zadzwonie po chlopakow, Ty ich poznasz, a oni przywiza cos do jedzenia.-spojrzelismy na siebie.
-Pizza-krzyknelismy rownoczesnie, tak.. czulan sie jak kiedys. Powinnam sie cieszyc, ale czulam niepokoj...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Czesc Wszystkim, mam nadzieje, ze rozdzial Wam sie spodoba, bo ja jestem z niego bardzo dumna, nie wiem czemu xD
Pozdrawiam :*

niedziela, 22 września 2013

#Rozdział 2


Chłopak rozejrzał się i po chwili zatrzymał swój wzrok na mnie, nie wiedziałam co mogę odczytać z jego twarzy, stał jak słup i patrzył prosto w moje oczy, a ja poczułam jak pojedyncza łza spływa po moim policzku. Nie mogłam oderwać od niego wzroku, staliśmy tak przez dłuższą chwilę, aż blondyn ruszył w kierunku swojej matki. Przywitał się za wszystkimi, a ja stałam z boku i nie miałam zielonego pojęcia co dalej, mam stać i patrzeć jak wita się z rodziną, jak każdy cieszy się na jego powrót...
To bolało bardziej, niż mogłam sobie wyobrażać, stał kilka metrów dalej, a udawał, że mnie nie zna? Zastanawiałam się, jaka będzie jego reakcja, ale sądziłam, że chociaż się ze mną przywita, ale on woli udawać, że mnie nie zna... może to i lepiej, może wrócę do domu i będę mogła udawać, że wszystko jest jak wcześniej.
Wszyscy udaliśmy się na msze, czułam na sobie spojrzenie blondyna, naprawdę nie wiedziałam co o tym myśleć, może on mnie po prostu nie poznał ?
Uroczystość dłużyła się w nieskończoność, po godzinie, może dwóch, wszystko dobiegło końca, pożegnałam się ze wszystkimi i ruszyłam w stronę samochodu. sięgnęłam po kluczyki, gdy nagle poczułam czyjąś dłoń na swoim ramieniu, momentalnie się odwróciłam, zamarłam gdy zobaczyłam go dosłownie centymetr od swojej twarzy, od razu się odsunęłam, moje serce biło w maksymalnym tępię.
Spojrzałam mu w oczy, jego twarz nie pokazywała żadnych emocji, nie wiem co mogłam z niej odczytać.
-Cześć-powiedział i się lekko uśmiechnął.
Nie widzieliśmy się tyle czasu, a on wita się ze mną zwykłym "cześć"? Zależy co mam na myśli, mówiąc zwykłym, w końcu, jak miał się ze mną przywitać 'Witaj Emmo, to ja Niall, tak ten, który wyjechał trzy lata temu i nie odzywał się przez ten cały czas, chodź obiecywał, że będzie o Tobie pamiętać i dzwonić codziennie".
-Cześć- powiedziałam, a mój głos się załamał.
Patrzyłam na niego, a między nami nastała krępująca cisza, nie mogłam znieść tego, że on tu tak po prostu stoi i nic sobie z tego nie robi...
-Przepraszam, ale muszę już iść- powiedziałam i chciałam się odwrócić, ale blondyn złapał mnie za nadgarstek.
-Emma, obiecaj mi, że jeszcze się spotkamy, musimy porozmawiać..- powiedział.
Okey, teraz mnie zaskoczył, chciałam powiedzieć, że nie mam zamiaru z nim rozmawiać, żeby znikną z mojego życia na kolejne trzy lata, albo już nigdy się nie pojawił, ale ... no właśnie, to jedno 'ale' mi nie pozwalało, może powinnam się z nim spotkać..
-Jasne, zadzwoń do mnie, nie zmieniłam numeru, wciąż mam ten sam- powiedziałam i na mojej twarzy pojawił się wredny uśmiech, a on momentalnie spojrzał w dół.
-Umm, jasne, zadzwonię, w takim razie... do zobaczenia?- zapytał.
-Tak, do zobaczenia- powiedziałam i odwrociłam się w stronę samochodu, otworzyłam drzwi i wsadziłam kluczyki do stacyjki, ręce mi się trzęsły, nie wiem, czy byłam w stanie prowadzić samochód, ale chciałam znaleźć się jak najdalej stąd... Przynajmniej tak mi się wydawało, może zrobiłam błąd, że tu przyjechałam, może nie powinnam z nim rozmawiać?
Odpaliłam samochód i ruszyłam w kierunku mojego domu. Jazda minęła dość szybko... Ciągle męczyło mnie jedno. Dlaczego on chce się ze mną spotkać ? Przecież jest gwiazdą, a może... może mu nadal zależy? Tak, gdyby tak było, odezwałby się chociaż jeden pieprzony raz, poza tym, minęły trzy lata, pewnie zdążył zakochać się wiele razy, tylko ostatnia kretynka czeka na swoją 'miłość', przez kilka lat...
Zatrzymałam się przed moim dużym, białym i jak zawsze pustym, domem... Nienawidzę tej samotności, tego domu... Spokojnie zmieściłaby się tu wielodzietna rodzina, a ja zajmuje go sama...
Wyszłam z samochodu i ruszyłam w kierunku dużych, dębowych drzwi, otworzyłam je szybko i weszłam do przedpokoju, odwiesiłam płaszcz i spojrzałam w lustro..
-Dlaczego on mnie zostawił?- wyszeptałam do swojego odbicia, a po moich policzkach zaczęły spływać łzy.
Ruszyłam w kierunku kuchni, podeszłam do lodówki,jak zawsze świeciła pustką, nigdy nie lubiłam chodzić na zakupy, a pusta lodówka wcale mi nie przeszkadzała, czasami udawało się Jess wyciągnąć mnie na małe zakupy spożywcze, ale zazwyczaj robiła to za mnie. Sięgnęłam po sok pomarańczowy i nalałam sobie trochę do szklanki. Napiłam się trochę i włożyłam naczynie do zmywarki, jedyne czego teraz potrzebowałam, to prysznic... Może chodź trochę się odstresuje, muszę jeszcze zadzwonić do przyjaciółki, ale nie teraz...
Ruszyłam w stronę schodów i po chwili znalazłam się w łazience, zdjęłam ciuchy i weszłam do kabiny, odkręciłam kurek ciepłej wody i po chwili kropelki zaczęły spływać po moim ciele..
Po jakiś 30 minutach wyszłam z pod prysznica i wytarłam się białym, puchatym ręcznikiem, założyłam szlafrok i udałam się w stronę mojej sypialni, podeszłam do szafy i wyjęłam leginsy i szara bluzkę, po czym wyjęłam bieliznę, ubrałam sie szybko i zrobiłam sobie niechlujnego koka.
Usłyszałam jak mój telefon wibruję, wzięłam go do ręki i zobaczyłam nową wiadomość.


 Od; nieznany;
Cześć Emma, możemy się dziś spotkać ? Niall xx

Moje serce znowu zaczęło wariować.. Czyli on nie żartował? Myślałam, że znowu wyjedzie, a on chce się spotkać, może jednak mu nadal zależy?

Do; nieznany;
Cześć, jasne, gdzie ?

Napisałam i nacisnęłam wyślij, nie musiałam długo czekać, bo po chwili poczułam wibrację.


Od; nieznany;
Będę za 10 minut ;)

Przeczytałam i odłożyłam telefon, nie miałam pojęcia co mu powiedzieć... O czym z nim rozmawiać, o czym w ogóle nam z nim rozmawiać... no to chyba jasne, ale co chce mi powiedzieć ? 




~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Cześć wszystkim, przepraszam, ale jakoś nie czułam tego rozdziału, długo się z nim męczyłam ;/ 

Kolejny dodam we wtorek ;) Dziękuje czytającym :)



sobota, 21 września 2013



#Rozdział 1


Cały dzień zastanawiałam się, czy na pewno powinnam tam pójść, w końcu jego rodzina jest dla mnie bardzo ważna, zawsze mnie wspierają i są ze mną, jak ich potrzebuję, ale nie mam pojęcia, jak zniosę te spotkanie, po tylu latach. Wciąż się nie pozbierałam, wciąż o nim myślę, a dziś, mam go spotkać. 
Muszę przestać się zadręczać, obiecałam Jess, że będę silna, nie wiem co bym bez niej zrobiła, to ona siedziała ze mną każdego wieczoru i pozwalała wypłakiwać  się w swoje ramie. Była jedyna osobą, która wiedziała, jak naprawdę tęsknie za Niallem, gdyby nie ona nigdy by mi nie przeszło, czy to znaczy, że juz jest okey? Nie, wolę udawać, że jest dobrze, niż użalać się nad sobą do końca życia. Spojrzałam na zegarek, było już po 10, a o 12 mamy się spotkać na cmentarzu. Nie mam pojęcia jak mam się zachować, ale myślę, że moje wsparcie będzie dużo znaczyło dla Maury, jak i całej rodziny Horan. 
Po dłuższych namysłach postanowiłam założyć czarną sukienkę, pasujące do tego koturny oraz płaszcz, ponieważ pogoda za oknem jest coraz gorsza, jest środek listopada, więc to norma. Nigdy nie przepadałam za taką pogodą, lubiłam jak świeciło słońce, a teraz, w sumie jest mi to obojętne. Rzadko wychodzę ze znajomymi, oczywiście spotykamy się raz, czasami dwa, w miesiącu i dobrze bawimy, uwielbiam spędzać z nimi czas, wtedy uciekam od tej szarej rzeczywistości, kolejne podziękowania należące się mojej przyjaciółce, gdyby nie ona, to dawno bym zamknęła sie w domu i nigdzie nie wychodziła, zwłaszcza jak moja mama odeszła i zostałam bez jakiejkolwiek rodziny, można powiedzieć, że takie funkcje pełnili bliscy Nialla w moim życiu, od śmierci mojej mamy, Maura stara się mi ją zastąpić, co bardzo doceniam. 
Kolejny raz zerknęłam na zegarek, była już 11;37, co znaczyło, że muszę wychodzić, bo się spóźnię, przejrzałam się jeszcze raz w lustrze i poprawiłam włosy, wyglądałam dość dobrze, nie chcę ukrywać, dziś chciałam wyglądać idealnie, wiąże się to ze spotkaniem z moim byłym chłopakiem, tak bardzo się zmieniłam od tamtego czasu. Zastanawiałam się, czy powinnam zdjąć naszyjnik, który dostałam od niego na początku naszej znajomość, w moje urodziny, nosiłam go codziennie, pamiętam jak mi go dał, czułam się wspaniale, jakbym była jedyną kobieta na świecie. Tak, to były moje najlepsze urodziny, najlepsze jakie można sobie wyobrazić. 
Wyszłam z domu, zakluczyłam drzwi dwa razy, i ruszyłam w stronę samochodu, wyjęłam klucze z mojej czarnej kopertówki i otworzyłam drzwi, a po chwili siedziałam na miejscu kierowcy, jazda minęła mi bardzo szybko, kiedy się zatrzymałam sie przed ogromnym cmentarzem Dowle. To co czułam było okropne, bałam się jak nigdy, zastanawiałam się, czy nie powinnam uciec do domu, ale to byłoby dziecinne i niedojrzałe z mojej strony. Wzięłam pięć głębokich wdechów i wydechów, myślałam, że pomoże, ale czy cokolwiek mogłoby mi teraz pomóc ? Nie sądzę.. 
Wyszłam z samochodu i ruszyłam w kierunku grupki którą dobrze znałam, zobaczyłam Maure i serce mi prawię pękło, jej twarz ociekała łzami, wyglądała okropnie, te wory pod oczami, pierwszy raz widziałam ją w takim stanie i nie chciałam, żeby to się powtórzyło, przyspieszyłam krok, i gdy znalazłam się obok kobity, bez wahania ja objęłam, a ona od razu to odwzajemniła. Po chwili zaczęłam sie rozglądać, dlaczego nigdzie go nie ma? Naprawdę, zmienił się tak bardzo, że ma gdzieś swoja rodzinę i przyjaciół, nie liczy sie to, że jedna z najbliższych osób w jego życiu odeszła, nie, to nie jest mój Niall, to nie ten chłopak, za którym tęsknie, którego chce dotknąć, pocałować i powiedzieć, jak bardzo mi go brakuję, ale zarazem nienawidzę go jak nikogo innego na świecie. 
Zobaczyłam czarny samochód, który zatrzymał się pod bramą, a chwilę później wysiadł z niego blondyn, którego uroda była idealna... Miał na sobie czarny garnitur, wyglądał... Wspaniale, w jednej chwili poczułam, jak nogi się pode mną uginają i jak łzy napływają mi do oczy. Tak, to ta chwila, ten moment. 
Chłopak rozejrzał się i po chwili zatrzymał swój wzrok na mnie, nie wiedziałam co mam odczytać z jego twarzy, stał jak słup i patrzył prosto w moje oczy, a ja poczułam, jak pojedyncza łza spływa po moim policzku. 

piątek, 20 września 2013


Prolog.


Nie mogę uwierzyć, że dziś naprawdę go spotkam, minęły trzy lata, a on się nawet nie odezwał. Jak ma wyglądać nasze spotkanie? Nie mam pojęcia, czy się boję ? tak, nie wiem jak mam zareagować, nie wiem, czy mam udawać, że wszystko jest dobrze, czy po prostu powiedzieć mu co o nim myślę, a może powinnam udawać że go nie znam. Przecież on nie chce znać mnie, jest gwiazdą, a ja? Ja jestem nikim, zostawił mnie, od tak, nawet sie nie odezwał... Codziennie czekałam na jego telefon, na cokolwiek.. Obiecał, że wróci, nie wrócił, a dziś, przyjedzie na pogrzeb swojej babci, zostanie trochę z rodziną i znowu wyjedzie, a mi znowu zostaną tylko wspomnienia.


-Emm, posłuchaj, to nie jest łatwe, ale muszę wyjechać...-Powiedział po chwili, wiedziałam, że to tak się skończy.
-Na ile?-zapytałam, czułam jak łzy napływają mi do oczu, nie wyobrażam sobie nawet jednego dnia bez Nialla, tak bardzo go kocham, jesteśmy razem już ponad rok, był ze mną, jak ojciec zostawił mnie i mamę, jak złamałam nogę, jak miałam pierwszy występ przed publicznością, był codziennie, a teraz, mam spędzać dni bez niego?
-Nie mam pojęcia, będę odzywał się tak często, jak się da, wrócę najszybciej, jak tylko będę mógł... nie wiem kiedy wrócę, ale obiecuję, że będę się z Tobą kontaktował codziennie. 

Dlaczego to zrobiłeś, dlaczego? Obiecałeś mi, że będziesz dzwonić, obiecywałeś... Nie mogłam przestać płakać, jak on mógł mnie tak zostawić, przecież zostałam sama, rok temu zmarła moja mama, a on... nawet nie zjawił się na pogrzebie, nie wierzę, że to ten Niall w którym się zakochałam, nie wierzę, że to on...
Czasami zastanawiam się, czy wciąż go kocham, nie wiem, myślę jak to by było, gdyby został, bylibyśmy tacy szczęśliwi, ale on wolał karierę, zostawił mnie samą, a tyle obiecywał. Czy teraz, jak wrócił coś sie zmieni, czy to w ogóle dla niego coś znaczy?

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Hej Wszystkim, mamy prolog, mam nadzieję, że się Wam spodoba, jeśli tak, to czekam na komentarze, z ogromną chęcią dodam pierwszy rozdział :) Pozdrawiam xx